W związku z dużym popytem na nieruchomości na rynku istnieje wiele firm oferujących usługi pośrednictwa. Niestety, obok firm uczciwych i godnych zaufania funkcjonują też pseudopośrednicy. Praktycznie każdy może zostać pośrednikiem sprzedaży nieruchomości, gdyż od początku 2014 r. zawód ten uległ deregulacji – zniesiono obowiazek posiadania licencji. Standardy się obniżyły, a konkurencja na rynku jest duża. Zdarza się więc, że ktoś ulegnie pokusie, by sięgnąć do niezbyt uczciwych metod – nie mówiąc już o zachowaniach uciążliwych, które odstraszają klientów, zamiast ich zachęcać. Poniżej przedstawiamy parę przykładów.
Zacznijmy od sposobów pozyskiwania ofert i ściągania klientów. Irytujące są niechciane telefony do ogłoszeniodawców, którzy wyraźnie zaznaczyli, że nie życzą sobie pośrednictwa – w nadziei, że może jednak ktoś da się przekonać. Ale większym problemem jest, że niektórzy pośrednicy nawet nie próbują nawiązać kontaktu, tylko działają na własną rękę – zdarzało się już, że osoba, która zamieściła ogłoszenie i nie miała w ogóle zamiaru korzystać z usług pośrednika, ze zdumieniem odkryła, że znalazło się ono w ofercie biura nieruchomości (a nawet wielu biur), podczas gdy jej samej nikt nie pytał o zgodę.
Znane są też przypadki wymyślania atrakcyjnych ogłoszeń nieistniejących nieruchomości. Gdy znajdą się zainteresowani, dowiadują się, że oferta jest nieaktualna, ale za to biuro ma dużo podobnych w swojej bazie – ale żeby je zobaczyć, trzeba oczywiście podpisać umowę.
Inną metodą pozyskiwania klientów jest strategia „na fałszywego kupca”. Osoby sprzedające nieraz nie są zorientowane w przepisach i nie wiedzą, że pośrednik nie może wprowadzać do sprzedaży nieruchomości, które nie są objęte umowami. Oczekują więc, że pośrednik najpierw przedstawi im kupca, zanim w ogóle podejmą decyzję o podpisaniu umowy. Wtedy pośrednik wykorzystuje sytuację i nie wyprowadza potencjalnego klienta z błędu. Przyprowadza więc osobę (znajomego lub pracownika), która udaje kupca. Klient zawiera umowę z biurem, a kupiec… wycofuje się z transakcji pod byle pretekstem.
Gdy już podpiszemy umowę z agencją nieruchomości, też musimy zwracać uwagę, czy na pewno dostajemy to, co nam obiecano i czy nie ryzykujemy utraty znacznej kwoty. Niestety, niektórzy pośrednicy stawiają nie na jakość, lecz na ilość. Zależy im na jak najszybszym sfinalizowaniu transakcji, więc czasem nie zadają sobie trudu, by sprawdzić stan techniczny i prawny nieruchomości. Bywa też, że celowo przemilczają pewne problemy albo je bagatelizują, by klient się nie wycofał. Znane są sytuacje, gdy pośrednicy usiłowali sprzedać lokale obciążone roszczeniami spadkobierców lub bardzo zadłużone (korzystając z faktu, że informacja o długu nie znalazła się jeszcze w księdze wieczystej), a także z licznymi wadami, o których kupujący dowiadywał się dopiero w trakcie użytkowania mieszkania.
Jednak nie zawsze wynika to ze świadomej nieuczciwości pośrednika. Deregulacja tego zawodu wpłynęła też na zmniejszenie uprawnień osób go wykonujących. Kiedyś pośrednik miał prawo sam sprawdzić, czy nieruchomość nie jest obciążona długiem w spółdzielni mieszkaniowej albo kto konkretnie jest zameldowany w lokalu. Dziś wymagane jest pełnomocnictwo sprzedającego.